Paznokcie nude, ciekawe inspiracje 2022 roku

Paznokcie nude to moda, która nie przemija. Od lat, Polki chętnie wybierają te delikatne, neutralne i pasujące do „wszystkiego” paznokcie. Przewagą, dla której często wybieramy lakiery w cielistych odcieniach beżu i różu, jest również nieco prozaiczny powód, ale jednak znaczący. Dłonie to nasza wizytówka, a zbyt mocno odznaczający się odrost, ewentualnie jakieś uszkodzenia nie wyglądają zbyt ładnie. To chyba właśnie dlatego tak wiele z nas sięga po klasyczne nudziaki.

 

Paznokcie nude z Instagrama

W poszukiwaniu inspiracji, często sięgamy właśnie między innymi na Instagram. To właśnie tam pod popularnymi hasztagami typu #paznokcienude #inspiracjepaznokciowe #beidenails można znaleźć prawdziwe perełki. Skrupulatnie przejrzałam stylizacje nude z początku roku 2022 i dzielę się z Wami najciekawszymi zdobieniami.

 

Paznokcie nude z Pinterest

Nie od dziś wiadomo, że Pinterest to skarbnica inspiracji. A jakie stylizacje nudziaków królowały w pierwszych miesiącach roku? Już prezentuję.

 

Klasyczne nudziaki nie muszą być nudne, ale pamiętajmy, że o gustach się nie dyskutuje. Każdy lubi co innego, a dzięki temu świat jest taki różnorodny.

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

Szkodliwe składniki w kosmetykach, których lepiej unikać

Czy wiesz, że kosmetyki mogą zawierać szkodliwe składniki? Wiem, że to brzmi dziwnie. Dla osób, które nie są w temacie, powiedziałabym nawet, że temat jest mocno abstrakcyjny. Nic dziwnego. Sama do niedawana, żyłam w błogiej nieświadomości i wydawało mi się, że jak na opakowaniu jest napis vege, eko, natural, bio itp. to taki kosmetyk na pewno jest nieszkodliwy. Jak do tego opakowanie było w minimalistycznym stylu, byłam przekonana że dokonuję właściwych wyborów kosmetycznych.

Kosmetyki mogą szkodzić

Nie od dziś wiadomo, że branża kosmetyczna w pogodni za jak największymi zyskami w sprzedaży, szuka rozwiązań dających jak najlepsze efekty. Minus jest taki, że to nie zawsze idzie w parze z dobrem dla naszego organizmu.

szkodliwe składniki

Mało kto z nas jest świadomy z tego, jak wiele szkodliwych składników ląduje w naszych ulubionych kosmetykach. O szkodliwych substancjach można by się rozpisywać bez końca. Tylko, że sama jestem gdzieś na początku tej drogi. Wiele czytam i wciąż szukam nowych informacji na temat szkodliwości niektórych składników w kosmetykach. Wiem, że zbyt duża ilość wiedzy, może przytłoczyć, a wręcz zniechęcić do zagłębiania się w temat.

Dlatego jeśli chcesz dokonywać bardziej naturalnych wyborów pamiętaj, że jest jedna złota zasada:    Im mniej, tym lepiej.

Szkodliwe składniki których lepiej unikać

Lista szkodliwych składników jakie możecie znaleźć w kosmetykach jest długa. Nie każda z nas ma na tyle szczęścia by mieć chemiczną i zaawansowaną kosmetyczną wiedzę. Mimo to nie musimy kupować przysłowiowego kota w worku. Nie warto sugerować się ładnym kolorowym, bądź minimalistycznym opakowaniem. To nie ono ma realny wpływ na stan naszej skóry.

Jeśli chcesz by Twoje kosmetyczne wybory stały się bardziej świadome tu możesz pobrać taką ściągę dla siebie. Włóż ją do torebki albo portfela i zawsze po nią sięgaj, gdy pojawią się jakieś wątpliwości.

Dlaczego warto czytać składy

Nieporozumieniem jest to, że kupując zwykły krem, podkład a także żel pod prysznic powinniśmy czytać składy. Niestety teoretycznie szkodliwe składniki są dopuszczone do stosowania w kosmetykach przede wszystkim dlatego, że nie przekraczają dopuszczalnych stężeń danego związku. Tylko że warto wziąć pod uwagę, że o ile w danym kremie stężenie nie jest przekroczone, to już stosując kulka kosmetyków w ciągu dnia z zawartością tego składnika, zaczynamy sobie szkodzić. Żadna firma kosmetyczna nie interesuje się naszym dobrem. Przemysł kosmetyczny to biznes jak każdy inny, a jedyną osobą, której powinno zależeć na tym by chronić siebie i bliskich przed szkodliwymi składnikami, jesteśmy tylko my.

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

Biodegradowalna myjka, którą sama możesz zrobić

Skoro kliknęłaś w ten artykuł to z pewnością tak jak ja szukasz eko rozwiązań w swoim domu. Z pewnością jednym z takich rozwiązań będzie biodegradowalna myjka, którą sama możesz zrobić.

Od jakiegoś roku staram się żyć, produkując mniej śmieci. Poszukiwania ekologicznych rozwiązań nie zawsze są proste, ale z czasem udaje się wypracować pewne eko nawyki. W ostatnim czasie zaczęłam szukać sposobu by zastąpić gąbki/myjki z tworzyw sztucznych. Głównie zależało mi na znalezieniu czegoś do kuchni. Nie bardzo odpowiada mi rozwiązanie w postaci szczotki, bo takie rozwiązanie zwyczajnie nie do wszystkiego się nadaje. W czeluściach Internetu, w końcu znalazłam coś co zastąpi mi tradycyjną gąbkę. Jest to biodegradowalna myjka, a w dodatku mogę ją zrobić sama.

Biodegradowalna myjka, którą możesz zrobić sama

Rozwiązaniem okazał się sznurek jutowy i podstawowe umiejętności robienia na szydełku. Jeśli umiesz robić na drutach, spokojnie też sobie poradzisz. Okazało się że sznurek jutowy już mam w domu. Jakiś czas temu przerabiałam swoją starą lampę, a że wyszło całkiem fajnie myślę że również tutaj na blogu pochwalę się efektem tamtej przeróbki. Tymczasem wróćmy do kuchennej myjki i reszki jutowego sznurka, który możesz kupić m.in. w sklepach internetowych wpisując frazę jutowy sznurek, ale także w sklepach budowlanych.

Mając taki sznurek, wystarczą już tylko podstawowe umiejętności obsługi szydełka, bądź na drutach i z pewnością zrobisz sobie myjkę o dogodnym dla siebie kształcie i rozmiarze.

Ja zrobiłam sobie dwa rodzaje. Jedna jest bardziej zbita i z kieszonką na palce. Jej używam w przypadku bardziej uporczywych zanieczyszczeń. Za to okrągła jest stosowana do zwykłego mycia, w przypadku mniejszych zabrudzeń.

Obie wykonałam na szydełku, a wykonanie jednej myjki nie zajęło mi więcej jak 30 minut.

Jeśli nie macie zdolności manualnych i nie potraficie sami wykonać myjki, nie ma problemów, w Internecie znajdziecie wszystko. Jeśli lubicie wspierać twórców handmade to może Tutaj znajdziecie coś dla siebie. Natomiast w Internecie jest naprawdę sporo tego typu produktów i TU możecie porównać ich ceny.

Jak dbać o jutową myjkę

Zasada dbania o taką myjkę jest dość prosta i intuicyjna. Tak samo przecież postępujemy w przypadku tradycyjnych gąbek kuchennych. Musicie zadbać o wypłukanie resztek z myjki i zadbać o to, by miała warunki do wyschnięcia, między jednym, a drugim użyciem. Moje myjki mają sznurkowy haczyk, dzięki temu mogę je powiesić na kuchennym wieszaczku. Przepłukaną myjkę możecie też powiesić na ciepłym kaloryferze, to z pewnością ułatwi suszenie.

Poza tym raz na jakiś czas piorę myjkę razem z innymi ścierkami kuchennymi, bo jednak co pranie mechaniczne to pranie mechaniczne.

Jeśli z jakiegoś powodu myjka ma nieprzyjemny zapach moczę ją kilka minut we wrzącej wodzie wraz z sodą oczyszczoną i o brzydkim zapachu nie ma już śladu.

Trochę faktów

Myjka ze sznurka jutowego to świetne rozwiązanie, dla osób, dla których natura nie jest obojętna. Jutowy sznurek to w 100% naturalne włókna pochodzące z rośliny z rodzaju juta. Rozłożą się w ciągu kilku miesięcy i będą stanowić kompost. Natomiast tradycyjna gąbka, wytworzona z tworzywa sztucznego rozkłada się nawet kilkaset lat. Co znaczy, że z pewnością będzie żyła dłużej niż Ty. Biorąc pod uwagę zalecenia, by wymieniać ją raz w tygodniu, rocznie wyrzucasz ich około 52 sztuk. W ciągu 50 lat zużyjesz ich około 2600szt. Teraz wyobraź sobie górę gąbek jaką wyprodukujesz w ciągu swojego życia. Czy nadal uważasz, że Ty jako jednostka nie możesz nic zrobić?

Możesz i to więcej niż myślisz. Nie czekaj dołącz do zielonej strony mocy i spróbuj zmienić nasz świat na lepszy. Znajdź swoje sprawdzone sposoby na to by być bardziej eko. I zadbaj by za kilkadziesiąt lat, Ty, Twoje dzieci i wnuki, nadal mogły cieszyć się pięknymi widokami. Chodzić po górach i pływać po morzach i oceanach.

Nie czekaj. Lepszego momentu niż ten już nie będzie…

 

Z mojej strony to tyle. Tradycyjnie zapraszam na Youtube Instagram po więcej z życia wziętych pogadanek.

Joanna Malinowska

Czy warto szczepić się na covid?

Pewnie wiele osób zastanawia się, czy warto szczepić się na covid? A co z dziećmi? Szczepić je czy nie? Ostatnio zadałam sobie pytanie, dlaczego w ogóle się zastanawiamy nad sensem tych szczepień. Wniosek okazał się być nad wyraz prosty, a zarazem smutny. Bo nie mamy zaufania do naszego rządu i doskonale widzimy, jak żonglują danymi. Jako matka stoję teraz przed trudną (dla mnie jako rodzica) decyzją czy zaszczepić swoje dziecko czy nie. O ile do tej pory regularnie szczepiłam swoje dzieci na poszczególne zalecane szczepionki o tyle martwi mnie obecny stan rzeczy.

Jeśli jesteś szczęściarą, która podjęła już decyzję i wie czy zaszczepi swoje dziecko, poniekąd Ci zazdroszczę. Ja nie wiem i czuję strach przed podjęciem właściwej decyzji. Oczywiście dla każdego właściwa decyzja może być inna, ale nie o tym chcę tu teraz pisać. Pamiętajmy, że każdy ma prawo do swoich przekonań i jakąkolwiek decyzję podejmie, to przede wszystkim on poniesie jej konsekwencje.

Sytuacja dotycząca szczepień na świecie

Jak pewnie wiecie jest kilka krajów, które mogą się pochwalić niemal 100% wszczepialnością swoich obywateli. 100% – czytaj, ludzi uprawnionych do szczepień, czyli takich, którzy mają odpowiedni wiek, a także nie mają przeciwwskazań do zaszczepienia się na koronę. Poniżej dane na dzień 15.12.2021 – źródło: Tutaj

Na pierwszym miejscu Gibraltar a zaraz po nim Zjednoczone Emiraty Arabskie. Myślę, że to naprawdę świetne wyniki, tylko czy to faktycznie zatrzymało rozwój choroby w tych krajach?
No niestety nie…. Nadal walczą z pandemią, nadal muszą stosować się do obostrzeń i nadal nie wrócili do życia jakie znamy sprzed pandemii. Dlaczego tak uważam? Nie, nie tylko dlatego, że docierają do mnie takie informacje, bo nie czarujmy się Internet jest zalany fakenewsami. News poniżej, to akurat nie jest fakenews, a przynajmniej nie do końca.

Źródło – Tutaj

Nikt oczywiście świąt nie odwołuje, ale jednocześnie w związku ze wzrostem zakażeń, pomimo tego, że populacja już przyjmuje nawet 3 dawkę szczepionki, obecny stan jest niepokojący. Rząd Gibraltaru wzywa swoich mieszkańców do ograniczenia kontaktów do póki trwają szczepienia trzecią dawką. Jednocześnie ostrzegając, przed ryzykiem zakażenia związanym ze spotkaniami w zamkniętych pomieszczeniach i zaostrzają przepisy antycovidowe.

Co myślisz czytając takie informacje? Warto się szczepić czy nie?

Czy warto szczepić się na covid?

Nie czuję się autorytetem, który ma wystarczającą wiedzę do jednoznacznego stwierdzenia czy szczepić się na covid, albo nie. Nie powiem Ci co masz zrobić, ale podzielę się wnioskami i spostrzeżeniami do jakich doszłam szperając w sieci. Być może potwierdzi to Twoje przekonania, albo przeważy szalę na którąś ze stron.

Skoro już o Gibraltarze mowa, to na jago przykładzie sprawdziłam sobie jak wygląda umieralność, po wyszczepieniu obywateli tego kraju. Wiemy już, że pandemia nie zatrzymała się w tych krajach, ale czy ma jakieś inne pozytywne skutki? Spójrzmy na ilość zgonów. Przed wszczepieniem społeczeństwa było ich kila, teraz umieralność na koronawirusa jest na poziomie zero.

Czy to faktycznie spory sukces szczepionek na covid? Możliwe że tak, ale opinie pozostawiam Wam. By zweryfikować „sukces szczepień” w maleńkim Gibraltarze, postanowiłam też sprawdzić jak sytuacja wygląda w znaczenie większym kraju jakim są Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Na ten moment, tj. na 15.12.2021 roku, nowych, zarejestrowanych przypadków mamy 148, podczas gdy na początku roku było ich blisko 4 tyś.

Następnie wygooglowałam dane dotyczące zgonów związanych z covid. Pierwsza rzecz jaka mi się nasunęła, to to, że w okolicach lutego 2021 roku była największa liczba zgonów, natomiast co zaskakujące i tak były to w zasadzie pojedyncze przypadki. Suma summarum z wykresu wynika, że pomimo iż koronawirus mutował, to i tak na przestrzeni miesięcy, widać wyraźny spadek zgonów.

Sytuacja w Polsce

Na początek trochę danych, bo pewne rzeczy jednak najlepiej widać na cyferkach. Nie da się ukryć, że liczba nowych przypadków rośnie w tempie lawinowym. W szczytowych miesiącach mamy po ok. 25 tysięcy nowych przypadków i kilkaset zgonów dziennie.

Wiem że to tylko suche fakty, a ludzie, to nie cyferki, ale trudno zrozumieć co dzieje się teraz na świecie, a dzieje się przecież sporo. Te liczby to nie tylko cyferki, ale ludzkie dramaty, które każdego dnia dotykają setki osób.

Gdy widzisz, że z powodu wirusa każdego dnia umiera kilkaset osób, to faktycznie sytuacja wygląda dramatycznie. Jednak przyglądając się tym danym dokładniej widać, że wyłącznie z powodu covid w dniu 15.12.2021 zmarły, dokładniej mówiąc, 177 osoby a nie 592. Z oficjalnych danych wynika że 415 osoby miały choroby współistniejące.

Warto mieć tego świadomość, bo kto choruje na jakiekolwiek inne choroby poza covidem, wie doskonale, że w dzisiejszych czasach trudno się leczyć. To trochę tak jakby świat się zatrzymał i w obecnej rzeczywistości chorujemy tylko na jedną chorobę, którą jest covid. Właśnie dlatego przyglądając się tym danym, mam duży dystans do zagrożenia wynikającego z powodu samego koronowairusa. Myślę że sytuacja jest bardziej skomplikowana. Covid przyczynia się do dużej śmiertelności, również, a może przede wszystkim dlatego, że trudno się leczyć na pozostałe przypadłości.

Skoro już tak się wczytujemy w te wszystkie statystyki, dorzucam tu jeszcze dane na temat ilości osób zaszczepionych na dzień 15.12.2021. Choć oczywiście wszyscy doskonale wiemy, bo swego czasu było o tym głośno, że szara strefa ma się świetnie i osób z lewymi paszportami covidowymi też w tych statystykach nie brakuje, warto chociaż orientacyjnie wiedzieć jaka jest sytuacja.

Wnioski

W sumie można spekulować czy spadek zgonów wynika z tego, że społeczeństwo jest zaszczepione, a może to kwestia wirusa, który być może stał się mniej śmiertelny dla większej części ludzkości. Na podstawie danych i statystyk każdy ma prawo wysnuć inne wnioski. Jedyne czego jestem pewna, to to, że bez względu na to jaką podejmiesz decyzję, nie jesteś ani lepszym, ani gorszym człowiekiem. Próba podziału społeczeństwa na szczepionkowców i antyszczepionkowców niestety nabiera na sile, a ja mam wniosek taki, że wszyscy chcemy żyć. Każdy z nas podejmując decyzję, chce dla siebie i swoich najbliższych jak najlepiej. Pamiętajcie o tym i nie oceniajcie. To, że ktoś chce się szczepić na covid albo nie, nie znaczy, że chce być tykającą bombą, albo zombie, tylko zwyczajnie chce żyć.

To co jaka decyzja? szczepimy się czy nie?

 

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

 

 

Ani jednej więcej

Ani jednej więcej!

Marzę by hasło Ani jednej więcej! nie był tylko sloganem, ale realnym prawem każdej z nas. Aktualnie prawo jest przeciwko nam kobietom. Nie chroni nas i nie wspiera. Jesteśmy skazane, na związane ustawą antyaborcyjną, ręce lekarzy. Historia ostatnich miesięcy pokazała, że ten przepis jest, żyje i ma realny wpływ na być albo nie być każdej rodzącej w naszym kraju kobiety.

ani jednej więcej

Iza to kobieta jak każda. Miała rodzinę, która wkrótce miała się powiększyć. Niestety zaostrzone przepisy antyaborcyjne, oraz strach lekarzy przed oskarżeniem o dokonanie nielegalnej aborcji, odebrało jej szansę na dalsze życie. Historia tego dramatu jest krótka, ale odcisnęła piętno na niemal każdej kobiecie w naszym kraju.

21.09.2021 roku Iza trafia do szpitala z powodu odejścia wód płodowych

22.09.2021 Iza umiera

Iza stała się już chyba symbolem w naszym kraju. Trafiła do szpitala, w poszukiwaniu pomocy. Wiedziała, że jest źle. Bo kto, jak nie my same, wiem jak źle się czujemy?! Skarżyła się w wiadomościach do rodziny, że nie chcą jej pomóc. Że musi czekać, aż płód obumrze, bo takie mamy prawo. Co wtedy czuła..? Nawet nie chcę o tym myśleć.

Udała się przecież do miejsca, w którym powinni jej pomóc. Nie pomogli. Zostawili samą, bezbronną, cierpiącą… Nie wszyscy lekarze czy położne są źli. Czasem po prostu są

Izy już nie ma, ale kobiet jak ona jest przecież wiele… dlatego głośno krzyczymy Ani jednej więcej!

Tak prawo „chroni” kobiety, dlatego Ani jednej więcej!

Prawo jest złe i każda z nas to czuje. Bo to prawo które mamy, chroni życie płodu, ale nie chroni prawa kobiety do tego by żyć. Rząd próbuje zamydlić nam oczy. Daje 500+ licząc, że nie zauważymy, że decydując się na założenie rodziny, godzimy się na odebranie nam prawa do decydowania o swoim ciele. Podobno chodzi o ochronę dzieci nienarodzonych. Tylko czy rządzącym naprawdę się wydaje, że ma do czynienia z bandą bezmózgich ludzi? Ograniczają naszą wolność. Zabierają prawo do tego by żyć. Kobieta to nie inkubator! Mam rozum, mam wolną wolę. Wiem czego chcę, a czego nie. Takiej Polski i takiego prawa nie chcę na pewno!

Źródło:

Jak informuje Interia, do Sejmu wpłynął obywatelski projekt ustawy zaostrzającej kary za dokonanie aborcji fundacji Pro-Prawo do Życia. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek przekazała go do pierwszego czytania. Nowe przepisy wprowadzałyby definicję "dziecka poczętego". Za "umyślne pozbawienie życia" grozić może nawet dożywocie.
zaostrzenie kar za aborcję
Projekt ustawy zakłada, że:
 "dzieckiem" jest człowiek "od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności". Jednocześnie dodaje definicję "dziecka poczętego", którym "jest dziecko w okresie do rozpoczęcia porodu w rozumieniu art. 149".
Za spowodowanie śmierci "dziecka poczętego" grozić ma kara od 5 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Nieumyślne spowodowanie śmierci skutkować może pozbawieniem wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Jeśli sprawcą byłaby matka, sąd może zdecydować o nałożeniu łagodniejszej kary lub odstąpić od jej wymierzenia.


 

Chciałabym by to był żart. Jakiś fake news krążący po sieci. Niestety żyjemy w państwie, w którym jakiś gościu w garniaku decyduje o tym, że kobieta, która została zgwałcona, przeszła niewyobrażalną traumę, z którą pewnie będzie się borykać do końca życia, ma za wszelką cenę urodzić dziecko swojego oprawcy. Piszę to i normalnie nie wierzę!

Czy komukolwiek w tej naszej ekipie rządzących nie przyszło czasem do głowy, że szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko?

Kobiety nie chcę rodzić dzieci, bo to nie jest wygodne. Urodziłam dwójkę i wiem doskonale jak traktowana jest kobieta w ciąży. Choć minęło już kilka lat, pamiętam doskonale nie tylko to, jak przebiegały badania w czasie ciąży, ale również to jak traktowana jest kobieta na porodówce.

Przyjeżdżasz z bólami. Przerażona… Cierpiąca… Ale gdy widzisz miny położnych i lekarza, którym nie na rękę jest kolejna rodząca, chciało by się powiedzieć: „Przepraszam, ja tylko urodzę i znikam.”

Ani jednej więcej to krzyk polskich kobiet, które chcą mieć prawo decydować o sowim życiu. To nie poseł czy posłanka, którzy głosowali za ustawą antyaborcyjną, będę się potem mierzyć z trudem wychowywania chorego dziecka. To brzemię spada na rodziców, a oni może nie są katolikami. Może nie chcę mierzyć się z czymś na co nie mają sił.

Czas na sensowne rozwiązania

Może zamiast kusić nas pieniędzmi, które są wabikiem tylko dla nielicznych, warto było by zadbać o godną opiekę zdrowotną. O realną i wystarczającą pomoc w przypadku dzieci niepełnosprawnych. Zmuszacie nas do rodzenia dzieci chorych, a jaką pomoc oferujecie rodzicom? No przecież poza doraźną opieką jaką trzeba zapewnić dziecku, niezbędna jest też pomoc psychologiczna dla rodziców. Bo nikt mi nie wmówi że chore dziecko to nie jest problem! Może się zdziwisz ale nawet zdrowe dziecko bywa kłopotliwe, bo choćbyś nie wiem jak kochała, czasem zwyczajnie chcesz odpocząć i odzyskać choć cząstkę siebie.

Kobiety nie chcą rodzić bo często poświęcają kilka lat swojego życia na wychowanie dziecka. Wypadają wtedy ze swojej dotychczasowej ścieżki zawodowej. Czasem to stanowisko czeka, ale tak na serio, to ile może czekać? Możesz szybko wrócić do pracy, jak stać Cię na nianię, masz dziadków którzy chętnie zajmą się dzieckiem, albo zwyczajnie stać cię na prywatne przedszkole. Na państwowe to niestety nie każdy może liczyć. W naszym okolicznym miejsc nie było i z pewnością nie jest to jednostokowa sytuacja.

Jak masz farta, to mąż Cię nie zostawi, jak już mu odchowasz dziecko. I wreszcie po kilku latach podcierania nieustannie zakatarzonego nosa, mycia usranego tyłka i innych przywilejów związanych z odchowywaniem malucha, możesz wrócić na rynek pracy. Co wtedy słyszysz? Że wypadłaś z obiegu… No nie da się ukryć, bo lata „siedzenia w domu” z dzieckiem wiele zmieniły. Świat pędzi jak szalony, zmieniają się trendy, przepisy i pracownicy w firmie. Wszystko się zmienia, tylko ten nasz stary powyciągany domowy dres jest nadal zajebiście wygodny.

Drodzy rządzący może warto zadbać też o to by kobieta, która decyduje się urodzić dziecko, miała doliczone lata wychowywania dziecka, jako lata pracy. I nie nie mam tu na myśli marnych składek z budżetu państwa.

Nim zaszłam w ciążę byłam kierownikiem działu. Dobrze zarabiałam. Składki opłacane na emeryturę były znaczne, a potem przyszło macierzyństwo. Z różnych względów brak możliwości powrotu na dotychczas zajmowane stanowisko. Zajmuję się dziećmi. Prowadzę dom. Piorę skarpetki mojego męża i mam świadomość, że o ile doczekam wieku emerytalnego, moja emerytura nie wystarczy nawet na zapewnienie najbardziej podstawowych potrzeb.

Dokąd to wszystko zmierza?

Czy tylko mi się wydaje, że ten kraj zmierza w złym kierunku? Zamiast pomóc kobietom, które decydują się na założenie rodziny, traktuje się je jak bezmózgie istoty. Mamy rodzić dzieci „ile Bóg da”, bo przecież antykoncepcja to zło. Przed światem mamy pielęgnować nasze cnoty niewieście, a nocą spełniać najbardziej wyuzdane zachcianki naszych panów i władców. No czy tak to ma się skończyć?

Nie chcę tu obrażać wszystkich naszych mężczyzn, bo wielu jest naprawdę wspierających i wspaniałych. Oni też z pewnością z niedowierzaniem patrzą na to co się dzieje w naszym kraju… Chyba wszyscy czujemy się trochę zagubieni, gdy grupa ludzi z jakąś dziwną wizją, za wszelką cenę próbuje nam ją narzucić. Jak by tak spojrzeć z boku, to mogłabym pomyśleć, że ktoś tu się za bardzo wkręcił w serial „Opowieści podręcznej”.

W tym wszystkim mamy jeszcze polską aktywistkę antyaborcyjną Kaję Godek. Symbol zmian jakie nadeszły. Kobietę która chroni życie, jednocześnie skazując na śmierć matki i żony. Dlaczego? Nie wiem. Nie rozumiem i może ktoś mi to w końcu wytłumaczy! Dlaczego życie chorego płodu jest cenniejsze od kobiety takiej jak Iza, które ma dla kogo żyć?

 

Z mojej strony to tyle, a Was tradycyjnie zapraszam na Youtube Instagram po więcej z życia wziętych pogadanek.

 

Ziaja baltic home spa wellness

Kosmetyki naturalne to potrzeba, czy chwilowa moda? Dla mnie bardziej potrzeba niż moda dlatego poszukiwania i testy trwają. Tym razem skupimy się na serii Ziaja baltic home spa wellness. Rzadko zgłaszam się do testów na stronach do tego przeznaczonych, ale tym razem uległam pokusie. Zacznijmy od tego że, artykuł nie jest sponsorowany, a wyrażone przeze mnie opinie są w 100% moje. Aż głupio, że muszę o tym pisać, ale sami wiemy jak to w dzisiejszym świecie jest. Reklamy są wszędzie i ciągle ktoś nas przekonuje, że dany produkt jest nam niezbędny do życia 😉

Do testów z Ofeminin otrzymałam Baltic home spa wellness serum przeciwzmarszczkowe do twarzy, szyi i dekoltu oraz lekki krem nawilżająco-liftingujący do twarzy.

Co mówi producent o serii Ziaja baltic home spa wellness

Na stronie producenta znalazłam następujące informacje:

baltic home spa wellness serum przeciwzmarszczkowe do twarzy, szyi i dekoltu

produkt wegański
98% składników pochodzenia naturalnego

DZIAŁANIE
– Zmniejsza oznaki starzenia, zmarszczki i rozszerzone pory.
– Skutecznie nawilża, przywraca jędrność i elastyczność skóry.
– Wzbogacony w krzem i kwas alginowy kremożel wygładza mikrorzeźbę skóry.
– Działa jak pielęgnacyjny doping, poprawia wygląd i kondycję skóry.

baltic home spa wellness lekki krem nawilżająco-liftingujący do twarzy

produkt wegański
95% składników pochodzenia naturalnego

Krem zawiera algę oceaniczną o szerokim spektrum ochrony skóry przed:
– wolnymi rodnikami
– stresem oksydacyjnym
– niebieskim światłem (HEV Light)

DZIAŁANIE
– Spłyca i wygładza zmarszczki.
– Poprawiając napięcie naskórka daje widoczny efekt liftingujący.
– Aktywnie nawilża i uelastycznia skórę.

Subiektywna ocena serii Baltic Home Spa Wellness

Serum przeciwzmarszczkowy do twarzy, szyi i dekoltu Ziaja Baltic Home Spa Wellness

Niestety nie wypowiem się w kwestii składów. Powiedzmy że wierzę producentowi, że produkt jest to produkt wegański i 98% składników jest pochodzenia naturalnego. Trzeba przyznać, że takie informacje wywołują pozytywne emocje. Sięganie po kosmetyki (mniej lub bardziej) naturalne jest trendem, który coraz mocniej zakorzenia się w naszej psychice.

Serum ma niezwykle przyjemny zapach i żelowo-kremową konsystencję. Trzeba przyznać, że dobrze się wchłania i zostawia skórę nawilżoną i ukojoną. Z pewnością znacie to uczucie ulgi po nałożeniu kosmetyku. Tak było i tym razem, bo czułam że skóra jest dobrze przygotowana do nałożenia kremu.

Serum o pojemności 90 ml jest zamknięte w plastikowej buteleczce z pompką, co usprawnia ten etap pielęgnacji.

Lekki krem nawilżająco-liftingujący do twarzy Ziaja Baltic Home Spa Wellness

Ogólnie, przyznaję że mnie oprócz fajnych sloganów „składniki pochodzenia naturalnego” skusiło też minimalistyczne opakowanie. Kiedyś patrzyłam na to inaczej, ale teraz gdy ciągle słyszymy o zbliżającej się katastrofie ekologicznej, staram się wybierać mądrzej. Opakowanie to prosty kartonik, bez kolorowych nadruków, a co najważniejsze dodatkowej folii na opakowaniu.

Krem faktycznie jest lekki i dobrze się wchłania. Jest zamknięty w minimalistycznej, plastikowej butelce z atomizerem w formie pompki. To z pewnością pozwala zachować higienę kremu i ułatwia jego nakładanie. Na plus jest również to, że zapach jest równie przyjemny jak serum. Krem pozostawia skórę delikatnie nawilżoną. W moim odczuciu to krem przeznaczony raczej co cery tłustej/mieszanej, która szybko się wyświeca i nie potrzebuje dużego nawilżenia. Myślę że produkt nie sprawdzi się u osób o większych potrzebach, które potrzebują większego nawilżenia.

Podsumowując

Zupełnie obiektywnie powiem że produkt jest fajny i naprawdę miło się go stosowało. Niestety ze względu na kierunek w którym chciałabym zmierzać, czyli -> mniej plastiku, czuję że raczej do tego produktu nie wrócę. Chyba jednak wolę zapłacić więcej i kupić produkt w szklanym opakowaniu. Liczyłam, że gdzieś znajdę informację, że plastik pochodzi z recyklingu, co złagodziło by moje wyrzuty sumienia. Niestety nie doszukałam się takich informacji.

Dlaczego w ogóle szukałam tego typu informacji i liczyłam, że produkt jest przyjazny środowisku? Zmyliło mnie opakowanie. Tak. Opakowanie sprawiło, że pomyślałam, że produkt jest skierowany do osób, dla których naturalna pielęgnacja i dbałość o środowisko są ważne.

 

Z mojej strony to tyle, a Was tradycyjnie zapraszam na Youtube Instagram po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam!

Joanna Malinowska

 

error: Content is protected !!