Kalendarz adwentowy z kosmetykami na 2018 rok

Kalendarz adwentowy to zdecydowany grudniowy hit. Tak, to jest już ten czas, kiedy powoli, powolutku zaczynamy myśleć o świętach. Może jeszcze za wcześnie na ozdoby w domu, ale oczywiście co kto lubi, ale… Jak dla mnie to czas na wybór kalendarza adwentowego. Nie, nie takiego z czekoladkami, ale raczej z kosmetykami czy innymi bajerami 😉 Wybór jest spory. Trzeba przyznać, że jest ewidentny szał na kosmetyczne kalendarze. Firmy prześcigają się między sobą designem i zawartością, a wszystko po to by wybrać właśnie ich kalendarz.

Ciekawi mnie czy planujecie zakup takiego kalendarza, by umilić sobie ten przedświąteczny okres, czy jednak nie lubicie takich niespodzianek.  Ja już swój wybrałam, ale nim do tego doszło, zrobiłam małe dochodzenie i sprawdziłam co nam w tym roku oferują fajnego. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam na poniższy filmik połączony z openboxem. Zobaczcie co zawierał mój kalendarz adwentowy i nie zapomnijcie zostawić łapkę w górę 😉

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

kalendarz adwentowy

Lirene Dermoprogram – maseczki Peel Off

Pielęgnacja twarzy jest dla mnie bardzo ważna, a maseczki to zdecydowanie jeden z ulubionych kroków.
Mam sporo maseczek, które bardzo lubię i chętnie do nich wracam, ale postanowiłam, że w tym poście omówimy wyłącznie maseczki Peel Off od Lirene. Choć osobiście jestem fanką masek w płachcie, to te z Lirene mnie zachwyciły.
Lirene detoks i rozświetlenie to glinkowa maska głęboko oczyszczająca. Dla mojej, nieustannie zaczerwienionej cery z rozszerzonymi porami, po prostu ideał. Buzia po jej zastosowaniu była promienna, a pory wyraźnie zmniejszone.
Lirene spirulinowe nawilżenie, to głęboko nawilżająca maska algowa. Jako posiadaczka cery mieszanej nie mam potrzeby intensywnego nawilżania cery, ale bywają dni gdy skóra jest wyraźnie odwodniona i wtedy do akcji wkracza właśnie ta maseczka. Za co ją lubię? Za uczucie natychmiastowej ulgi.
Lirene olejkowe super odżywienie, to regenerująca maska z olejkiem rozmarynowym. Jeśli masz podrażnioną skórę, która potrzebuje regeneracji i ukojenia, warto po nią sięgnąć.
Lirene ekspresowy lifting, napinająca maska z 24k złotem i perłą. Świetnie się sprawdza dla cery dojrzałej, która potrzebuje ekspresowego odżywienia cery.
Lirene witaminowy koktajl, to rewitalizująca maska z witaminą C. Jeśli lubisz witaminę C w kosmetykach to ta maska z pewnością zachwyci również Ciebie. Po jej zastosowaniu moja cera była zdecydowanie bardziej promienna i rozświetlona, co zresztą sami możecie zobaczyć w moim vlogu.
Krótko mówiąc lubię absolutnie wszystkie, bo każda spełnia swoje zadanie. Minusem jest oczywiście to, że maskę trzeba sobie przygotować przed nałożeniem na twarz. Ja jestem w tej kwestii dość leniwa, więc jeśli już mam się bawić w „małego chemika” to muszę mieć pewność, że warto 😉
Teoretycznie wszystkie te maski są typem peel off, ale jak dla mnie nie jest to taka typowa maseczka którą się ściąga w jednym kawałku z twarzy. Samo ściąganie jej z twarzy nie jest bardzo uciążliwe, ale trzeba się liczyć z tym, że tam gdzie włosków jest więcej, odczucie przy ściąganiu może być mniej przyjemne 😉
Ogólne przygotowanie maski jest dość proste, tzn. mieszamy 30 ml wody oraz proszku z saszetki. Gotową papkę nakładamy na twarz i ściągamy po około 10-15 min. Ewentualne pozostałości zmywamy wodą i cieszymy się promienną i odżywioną cerą. Wszystko brzmi pięknie, szkoda tylko że efekt nie trwa wiecznie 😉
Podzielcie się Waszymi opiniami, dajcie znać czy już próbowałyście te maski, a jeśli tak jak u Was wypadły. Chętnie dowiem się również jakie są wasze maseczkowe hity 🙂

Promocja ROSSMANN -55%, czy warto?

O promocji w Rossmannie słyszał już chyba każdy. Rabat -55% bądź -49% kusi każdego. 
Sama na ostatniej promocji
popadłam w mały obłęd, ale… człowiek uczy się całe życie 😉
Tym razem, choć znowu zostałam
wybrańcem i mogłabym skorzystać z promocji na tydzień przed jej oficjalnym rozpoczęciem, nie zamierzam tego robić. 
Po pierwsze zapasy kosmetyczne
mam tak duże, że chyba sama do końca nie ogarniam tego co już mam. 
Po drugie staram się być
rozsądna i choć jestem vlogerką i mogłabym mieć przecież sporo nowości do
kolejnych filmików o treści makijażowej, to jednak rozsądek wygrywa.
Po trzecie nie dajmy się zwariować! Słowo promocja, a w dodatku
-55% już całkowicie usypia naszą czujność. No ale bądźmy szczerzy -55% przy
standardowych cenach Rossmanna to żadna okazja… Nie wcale nie oszalałam, to
naprawdę taka trochę ściema, a jeśli mi nie wierzysz zobacz sama.
Dodałam do koszyka trzy przykładowe produkty, na które może część
z Was ma zamiar polować. Dwa podkłady i pomadka, za które w Rossmannie w standardowej
cenie zapłaciłabym aż 148,47zł.
Z uwzględnieniem
rabatu -55%
cena robi się już bardziej przyjazna, bo 66,81zł już nas tak bardzo nie boli.
 
 
 
Tak z ciekawości weszłam sobie na pierwszy lepszy kosmetyczny
sklep online i dodałam do koszyka te same produkty. Razem z kosztami przesyłki (kurier) zapłaciłabym za nie 82,60zł
 
Tak wiem, to przecież drożej
aż o 15,79zł, ale… zważywszy na to, że nie musisz się przepychać podczas
promocji przez tłumy, które również ruszyły na kosmetyczne polowanie i masz pewność, że
dostajesz nowy, nieotwarty produkt, prosto do domu, robi się ciekawiej. 

Możecie też wybrać inny, tańszy sposób przesyłki i wtedy różnica nie będzie już tak duża.
Kolejny argument za tym by nie dać się zwariować, w sklepach online też są promocje, a to oznacza, że jeśli kochacie promocje to online też kupicie te same produkty taniej 🙂 
Podsumowując, żeby nie było że jestem antyRossmannowska, nie jestem, po prostu apeluję o rozsądek.
A Wy skusicie się na coś podczas najbliższej promocji w Rossmannie, czy jednak nic nie potrzebujcie?

Dermokosmetyki BasicLab – pielęgnacja włosów zniszczonych

Moje włosy do łatwych nie należą. Tak naprawdę to sporo przeszły i są raczej w koszmarnym stanie. Mimo to nie poddaję się w walce o ich regenerację, dlatego też staram się jak najlepiej dobierać odpowiednie kosmetyki pielęgnacyjne.
Poszukiwania wciąż trwają, ale już na tym etapie jest kilka takich marek/produktów o których chciałabym Wam opowiedzieć. Wobec tego zaczynamy cykl włosowy 😉
O BasicLab pewnie już niektórzy z Was czytali, a może nawet używaliście ich produktów. Marka powstała pod koniec 2017 roku i trzeba przyznać że bardzo szybko zrobiło się o niej dość głośno. Widać że BasicLab ma pomysł na siebie i wie jak zaistnieć pośród tylu przeróżnych marek kosmetycznych. Warto podkreślić, że BasicLab to dermo kosmetyki które są certyfikowane, hypoalergiczne, bez parabenów, SLS, SLES, MIT-u i Phenoxyethanolu.
No dobra przejdźmy do rzeczy 🙂
Jestem już po 3-miesięcznych testach produktów o których zaraz Wam tu napiszę, więc wyrobione zdanie na ich temat już mam.

szampon basiclab

Miałam okazję stosować dwa szampony tej marki: szampon do włosów blond, oraz szampon do włosów suchych i w obu przypadkach zwracam uwagę, że jest to szampon niskopieniący. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że jak do tej pory używałyście głownie szampony z drogerii to może być małym zaskoczeniem, że te szampony tak mało się pienią. Ja osobiście byłam przyzwyczajona do dużej ilości piany, a co za tym idzie, pierwsze użycia szamponu były trochę frustrujące. By uzyskać satysfakcjonującą ilość piany, musiałam niestety zastosować naprawdę dużą ilość produktu, co niestety drastycznie wpływało na spadek  jego wydajności. Dopiero po czasie doszłam do wniosku, że trochę się doinformuję i jednak poczytam sobie coś na tematy tych szamponów. No i całe szczęście, bo przy wcześniejszym użytkowaniu szampon wystarczyłby mi może na dwa tygodnie, a tak cieszyłam się nim dużo dłużej.

No dobrze, przejdźmy do konkretnych produktów i porozmawiajmy o ich wadach i zaletach…

Szampon do włosów blond
szampon basiclab

Szampon jest dość gęsty i ma kolor o lekkim mlecznym zabarwieniu wpadającym w fiolet, co mogło by sugerować, że będzie wychładzał nasz kolor włosów. Ja jestem posiadaczką rozjaśnianych blond włosów z tendencją do żółtych tonów, dlatego ten fiolet w szamponie mnie ucieszył. Minus jest taki, że jeśli liczycie na efekt wow i drastyczne wychłodzenie koloru Waszych włosów, to niestety się rozczarujecie. Osobiście uwielbiam chłodny odcień blondu, ale mam już też spore doświadczenie i wiem, że rzadko który szampon daje radę, nawet jeśli jest przeznaczony do tego typu działań. Nie będę Wam tu cytować jakie działania obiecuje producent, ale bynajmniej nie wspomina o wychłodzeniu koloru, więc na to nie liczcie.

Możecie za to liczyć na włosy, które nie są obciążone, są dobrze domyte i przygotowane do przyjęcia kolejnych produktów, np. odżywki.

Odżywka do włosów suchych
odżywka basiclab

Konsystencja odżywki jest dość gęsta i kremowa, ale opakowanie z pompką świetnie daje radę. W przypadku moich włosów uzyskałam efekt gładkich włosów, ale jednocześnie nieobciążonych. Włosy były miękkie w dotyku i co dla mnie ważne nie elektryzowały się.

Natomiast warto też wspomnieć o tym by odżywki nie stosować na skórę głowy. U mnie taki sposób totalnie się nie sprawdził, ale jak się tak chwilę zastanowić, to nic dziwnego że miałam takie, a nie inne odczucia.

Nałożenie odżywki na całe włosy zbyt mocno je obciążało. Włosy przy głowie szybko się przetłuszczały i wyglądały nieświeżo. To naturalne… Włosy rozjaśniane są mocno przesuszone przy końcach, ale dość szybko przetłuszczają się przy skórze głowy. To naturalny proces ochronny włosa, więc stosowanie odżywek, które dodatkowo nawilżają, zawsze będzie przynosić taki efekt.

Więc jeśli jesteś posiadaczką włosów, które na końcach są suche, a przy skórze głowy się przetłuszczają sugeruję nakładać odżywkę bardziej powściągliwie. U mnie świetnie sprawdza się nakładanie odżywki, mniej więcej od wysokości uszu, w dół. Wtedy końce włosów mam odżywione, a przy skórze głowy nie są obciążone. Sama sprawdź i zobaczysz różnicę.

Szampon do włosów suchych
szampon basiclab

Szampon do włosów suchych o półprzeźroczystym zabarwieniu, ma równie cudowny zapach jak pozostałe produkty które miałam okazję stosować. Ten szampon polubiłam chyba najbardziej i stosowałam go w wakacje, gdy moje włosy były jeszcze bardziej przesuszone od słońca i morskiej wody. Stosowałam go w połączeniu z odżywką z tej serii i to było kombo idealne do którego z pewnością wrócę. Zmiana była dość mocno odczuwalna zwłaszcza, że przerzuciłam się na ten zestaw tuż po stosowaniu zwykłych kosmetyków drogeryjnych. Chyba dlatego różnica była tak bardzo zauważalna. Po umyciu tym szamponem włosy były miękkie i w połączeniu z odżywką z tej samej serii świetnie się rozczesywały.


 

Podsumowując:

Produkty BasicLab są dostępne w aptekach i online, a ich cena oscyluje w granicach 40-50zł za 300ml. Tak wiem, to nie jest mało, ale… Włosy to nasza wizytówka i warto o nie zadbać tak jak o skórę naszej twarzy. Poza tym jestem pewna, że czasem uda się Wam trafić na jakąś promocję, a wtedy to już koniecznie warto sprawdzić różnicę między dermokosmetykiem, a zwykłam kosmetykiem drogeryjnym.

Muszę też wspomnieć o opakowaniu tych produktów, bo nie dość, że pięknie wyglądają na półce w łazience, to jeszcze są bardzo poręczne. Uwielbiam wszelkie kosmetyki, które można dozować za pomocą pompki. Jestem wygodna i nie lubię się męczyć z otwieranie buteleczki, tu naciskam pompkę i gotowe 🙂

Czy polecam te produkty? Zdecydowanie tak! Polujcie na promocje i koniecznie sprawdźcie czy widzicie różnicę po ich zastosowaniu. Czekam na Wasze komentarze i dajcie znać czy znacie tę markę i jak te produkty sprawdzają się u Was.

error: Content is protected !!