Ani jednej więcej

Ani jednej więcej!

Marzę by hasło Ani jednej więcej! nie był tylko sloganem, ale realnym prawem każdej z nas. Aktualnie prawo jest przeciwko nam kobietom. Nie chroni nas i nie wspiera. Jesteśmy skazane, na związane ustawą antyaborcyjną, ręce lekarzy. Historia ostatnich miesięcy pokazała, że ten przepis jest, żyje i ma realny wpływ na być albo nie być każdej rodzącej w naszym kraju kobiety.

ani jednej więcej

Iza to kobieta jak każda. Miała rodzinę, która wkrótce miała się powiększyć. Niestety zaostrzone przepisy antyaborcyjne, oraz strach lekarzy przed oskarżeniem o dokonanie nielegalnej aborcji, odebrało jej szansę na dalsze życie. Historia tego dramatu jest krótka, ale odcisnęła piętno na niemal każdej kobiecie w naszym kraju.

21.09.2021 roku Iza trafia do szpitala z powodu odejścia wód płodowych

22.09.2021 Iza umiera

Iza stała się już chyba symbolem w naszym kraju. Trafiła do szpitala, w poszukiwaniu pomocy. Wiedziała, że jest źle. Bo kto, jak nie my same, wiem jak źle się czujemy?! Skarżyła się w wiadomościach do rodziny, że nie chcą jej pomóc. Że musi czekać, aż płód obumrze, bo takie mamy prawo. Co wtedy czuła..? Nawet nie chcę o tym myśleć.

Udała się przecież do miejsca, w którym powinni jej pomóc. Nie pomogli. Zostawili samą, bezbronną, cierpiącą… Nie wszyscy lekarze czy położne są źli. Czasem po prostu są

Izy już nie ma, ale kobiet jak ona jest przecież wiele… dlatego głośno krzyczymy Ani jednej więcej!

Tak prawo „chroni” kobiety, dlatego Ani jednej więcej!

Prawo jest złe i każda z nas to czuje. Bo to prawo które mamy, chroni życie płodu, ale nie chroni prawa kobiety do tego by żyć. Rząd próbuje zamydlić nam oczy. Daje 500+ licząc, że nie zauważymy, że decydując się na założenie rodziny, godzimy się na odebranie nam prawa do decydowania o swoim ciele. Podobno chodzi o ochronę dzieci nienarodzonych. Tylko czy rządzącym naprawdę się wydaje, że ma do czynienia z bandą bezmózgich ludzi? Ograniczają naszą wolność. Zabierają prawo do tego by żyć. Kobieta to nie inkubator! Mam rozum, mam wolną wolę. Wiem czego chcę, a czego nie. Takiej Polski i takiego prawa nie chcę na pewno!

Źródło:

Jak informuje Interia, do Sejmu wpłynął obywatelski projekt ustawy zaostrzającej kary za dokonanie aborcji fundacji Pro-Prawo do Życia. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek przekazała go do pierwszego czytania. Nowe przepisy wprowadzałyby definicję "dziecka poczętego". Za "umyślne pozbawienie życia" grozić może nawet dożywocie.
zaostrzenie kar za aborcję
Projekt ustawy zakłada, że:
 "dzieckiem" jest człowiek "od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności". Jednocześnie dodaje definicję "dziecka poczętego", którym "jest dziecko w okresie do rozpoczęcia porodu w rozumieniu art. 149".
Za spowodowanie śmierci "dziecka poczętego" grozić ma kara od 5 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Nieumyślne spowodowanie śmierci skutkować może pozbawieniem wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Jeśli sprawcą byłaby matka, sąd może zdecydować o nałożeniu łagodniejszej kary lub odstąpić od jej wymierzenia.


 

Chciałabym by to był żart. Jakiś fake news krążący po sieci. Niestety żyjemy w państwie, w którym jakiś gościu w garniaku decyduje o tym, że kobieta, która została zgwałcona, przeszła niewyobrażalną traumę, z którą pewnie będzie się borykać do końca życia, ma za wszelką cenę urodzić dziecko swojego oprawcy. Piszę to i normalnie nie wierzę!

Czy komukolwiek w tej naszej ekipie rządzących nie przyszło czasem do głowy, że szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko?

Kobiety nie chcę rodzić dzieci, bo to nie jest wygodne. Urodziłam dwójkę i wiem doskonale jak traktowana jest kobieta w ciąży. Choć minęło już kilka lat, pamiętam doskonale nie tylko to, jak przebiegały badania w czasie ciąży, ale również to jak traktowana jest kobieta na porodówce.

Przyjeżdżasz z bólami. Przerażona… Cierpiąca… Ale gdy widzisz miny położnych i lekarza, którym nie na rękę jest kolejna rodząca, chciało by się powiedzieć: „Przepraszam, ja tylko urodzę i znikam.”

Ani jednej więcej to krzyk polskich kobiet, które chcą mieć prawo decydować o sowim życiu. To nie poseł czy posłanka, którzy głosowali za ustawą antyaborcyjną, będę się potem mierzyć z trudem wychowywania chorego dziecka. To brzemię spada na rodziców, a oni może nie są katolikami. Może nie chcę mierzyć się z czymś na co nie mają sił.

Czas na sensowne rozwiązania

Może zamiast kusić nas pieniędzmi, które są wabikiem tylko dla nielicznych, warto było by zadbać o godną opiekę zdrowotną. O realną i wystarczającą pomoc w przypadku dzieci niepełnosprawnych. Zmuszacie nas do rodzenia dzieci chorych, a jaką pomoc oferujecie rodzicom? No przecież poza doraźną opieką jaką trzeba zapewnić dziecku, niezbędna jest też pomoc psychologiczna dla rodziców. Bo nikt mi nie wmówi że chore dziecko to nie jest problem! Może się zdziwisz ale nawet zdrowe dziecko bywa kłopotliwe, bo choćbyś nie wiem jak kochała, czasem zwyczajnie chcesz odpocząć i odzyskać choć cząstkę siebie.

Kobiety nie chcą rodzić bo często poświęcają kilka lat swojego życia na wychowanie dziecka. Wypadają wtedy ze swojej dotychczasowej ścieżki zawodowej. Czasem to stanowisko czeka, ale tak na serio, to ile może czekać? Możesz szybko wrócić do pracy, jak stać Cię na nianię, masz dziadków którzy chętnie zajmą się dzieckiem, albo zwyczajnie stać cię na prywatne przedszkole. Na państwowe to niestety nie każdy może liczyć. W naszym okolicznym miejsc nie było i z pewnością nie jest to jednostokowa sytuacja.

Jak masz farta, to mąż Cię nie zostawi, jak już mu odchowasz dziecko. I wreszcie po kilku latach podcierania nieustannie zakatarzonego nosa, mycia usranego tyłka i innych przywilejów związanych z odchowywaniem malucha, możesz wrócić na rynek pracy. Co wtedy słyszysz? Że wypadłaś z obiegu… No nie da się ukryć, bo lata „siedzenia w domu” z dzieckiem wiele zmieniły. Świat pędzi jak szalony, zmieniają się trendy, przepisy i pracownicy w firmie. Wszystko się zmienia, tylko ten nasz stary powyciągany domowy dres jest nadal zajebiście wygodny.

Drodzy rządzący może warto zadbać też o to by kobieta, która decyduje się urodzić dziecko, miała doliczone lata wychowywania dziecka, jako lata pracy. I nie nie mam tu na myśli marnych składek z budżetu państwa.

Nim zaszłam w ciążę byłam kierownikiem działu. Dobrze zarabiałam. Składki opłacane na emeryturę były znaczne, a potem przyszło macierzyństwo. Z różnych względów brak możliwości powrotu na dotychczas zajmowane stanowisko. Zajmuję się dziećmi. Prowadzę dom. Piorę skarpetki mojego męża i mam świadomość, że o ile doczekam wieku emerytalnego, moja emerytura nie wystarczy nawet na zapewnienie najbardziej podstawowych potrzeb.

Dokąd to wszystko zmierza?

Czy tylko mi się wydaje, że ten kraj zmierza w złym kierunku? Zamiast pomóc kobietom, które decydują się na założenie rodziny, traktuje się je jak bezmózgie istoty. Mamy rodzić dzieci „ile Bóg da”, bo przecież antykoncepcja to zło. Przed światem mamy pielęgnować nasze cnoty niewieście, a nocą spełniać najbardziej wyuzdane zachcianki naszych panów i władców. No czy tak to ma się skończyć?

Nie chcę tu obrażać wszystkich naszych mężczyzn, bo wielu jest naprawdę wspierających i wspaniałych. Oni też z pewnością z niedowierzaniem patrzą na to co się dzieje w naszym kraju… Chyba wszyscy czujemy się trochę zagubieni, gdy grupa ludzi z jakąś dziwną wizją, za wszelką cenę próbuje nam ją narzucić. Jak by tak spojrzeć z boku, to mogłabym pomyśleć, że ktoś tu się za bardzo wkręcił w serial „Opowieści podręcznej”.

W tym wszystkim mamy jeszcze polską aktywistkę antyaborcyjną Kaję Godek. Symbol zmian jakie nadeszły. Kobietę która chroni życie, jednocześnie skazując na śmierć matki i żony. Dlaczego? Nie wiem. Nie rozumiem i może ktoś mi to w końcu wytłumaczy! Dlaczego życie chorego płodu jest cenniejsze od kobiety takiej jak Iza, które ma dla kogo żyć?

 

Z mojej strony to tyle, a Was tradycyjnie zapraszam na Youtube Instagram po więcej z życia wziętych pogadanek.

 

error: Content is protected !!