Czy Miracle Gel może zastąpić lakiery hybrydowe?

Dłonie są wizytówką każdej kobiety, a że czasy są niepewne ze względu na pandemię, sama dbam w domu o moje paznokcie. Miracle Gel od Sally Hansen zainteresował mnie ponieważ producent obiecuje trwałość lakieru nawet do 14 dni, bez konieczności stosowania lamp. Do tego samo ściąganie lakieru, nie jest tak czasochłonne jak przy manicure hybrydowym. O ile samo malowanie paznokci lakierami hybrydowymi nie jest skomplikowane to niestety ich ściąganie, jest jak dla mnie, mocno uciążliwe i czasochłonne.

Co to właściwie jest Miracle Gel od Sally Hansen?

Miracle Gel jest systemem żelowego manicure bez stosowania lamp UV. Producent zapewnia trwałość koloru nawet do 14 dni w dwóch prostych krokach. Wystarczy tylko nałożyć jedną, a najlepiej dwie (dla większej intensywności koloru) warstwy lakieru Miracle Gel, a następnie top coat Miracle Gel, którego zadaniem jest utrwalenie koloru.

miracle gel

Ot cała filozofia. Żadnych lamp UV, żadnego użerania się ze ściąganiem lakieru. Wystarczy tylko zmywacz do paznokci i gotowe. Dodatkowym atutem jest to że tak jak w przypadku lakierów hybrydowych tak i tutaj mamy dwa warianty wykończenia. To od naszych upodobań zależy, czy wybierzemy to błyszczący czy matowy.

Ogólnie zasada działania bardzo prosta. Tylko czy to naprawdę działa?

Jak się u mnie sprawdził Miracle Gel Sally Hansen?

Nim rozwinę swoją recenzję, dodam że testowałam kolor 680, czyli piękna krwistą czerwień. Chciałam to zaznaczyć, bo nie da się ukryć, że co jak co, ale na czerwieni od razu widać wszelkie niedoskonałości. Ponadto zestaw otrzymałam w ramach testu dla portalu wizaz.pl, nie mniej jednak opinia jest w pełni szczera.

Miracle Gel kolor 680

Jeśli chodzi o kolor 680 to bezwzględnie jest to piękna czerwień, która niesamowicie mi się podoba. W zestawie jaki otrzymałam, były też dwa topy, 101 błyszczący i 102 matowy. Stosowałam oba i nie zauważyłam różnicy w trwałości lakieru. Można więc założyć, że oba wpływają tak samo na trwałość lakierów Miracle Gel.

Co do topu matowego (nr 102) pewnie nie będę obiektywna, bo po prosu średnio lubię takie wykończenie. Ogólnie mam wrażenie, że bez względu na to czy jest to matowy top hybrydowy, czy Miracle Gel, to efekt jest ten sam. Jak dla mnie, główna wada matowego wykończenia paznokci jest to, że szybko się rysują i wyglądają nieestetycznie. Zdecydowanie jestem zwolenniczką błyszczących paznokci, dlatego że mam wrażenie, że dłużej wyglądają świeżo i ładnie.

Miracle Gel kolor 680

Niestety w obu przypadkach odniosłam wrażenie, że nałożenie warstwy top powoduje rozpuszczenie lakieru. Za każdym razem odczekiwałam kilka minut, by lakier dobrze wyschnął, niestety nakładanie topu, powodowało powstawanie smug. Nie wygląda to zbyt estetycznie, zwłaszcza w przypadku wymagającego czerwonego koloru.

Co do trwałości, niestety też nie powala. Niestety w moim wypadku lakier utrzymywał się zaledwie kilka dni. Natomiast zaznaczę, że w tym czasie wykonywałam normalne czynności, tradycyjnej pani domu. Dbałam o porządek, prałam, sprzątałam itp. Czyli wykonywałam wszystkie te czynności, które na co dzień wykonuje większość z nas. Po dwóch dniach stan lakieru prezentował się tak jak na poniższym zdjęciu.

Mam też uwagi do matowiego topu, dlatego że moim zdaniem mat utrzymuje się bardzo krótko. Odnoszę wrażenie, że już po dwóch dniach z matu niewiele zostało. Natomiast paznokcie wygląda nieładnie, a wszelkie niedoskonałości, tupu smugi czy ryski na lakierze są jeszcze bardziej widoczne.

Podsumowując

W moim odczuci Miracle Gel Sally Hansen niestety nie jest wart swojej ceny i nie zastąpi, znacznie trwalszego manicure hybrydowego. Moim zdaniem Miracle Gel niestety nie jest tak trwały jak manicure hybrydowy. W moim odczuciu nie utrzymywał się w dobrym stanie nawet 5 dni, a to trochę go dyskwalifikuje ze wzglądu na to, co obiecuje nam producent. Mam ochotę wypróbować jeszcze jakiś inny kolor, np. nude, by sprawdzić czy jego trwałość oraz odczucia wizualne są równie słabe, ale chyb trochę mi szkoda wydawać ponad dwadzieścia złotych, na lakier który użyję tylko do testu. Niestety obawiam się, że wynik może być podobny, ale dajcie znać czy stosowałyście Miracle Gel. A jeśli tak to dajcie znać jak się sprawdził i jaki kolor lakieru miałyście.

 

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream – test produktów

Test produktów L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream

Bez zbędnego wstępu, zacznę od tego, że uwielbiam fakt bycia wizażanką. To właśnie dzięki temu, że należę do klubu recenzentki na wizaż.pl miałam okazję przetestować poniższy produkt. W ramach testów otrzymałam zestaw trzech kosmetyków z serii Revitalift Cicacream, w którego skład wchodził:
1. krem na noc
2. krem na dzień
3. krem pod oczy.

L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream to przeciwzmarszczkowa seria odbudowująca. W kremach zawarto formułę z ekstraktem z Centella Asiatica. Jest to legendarna roślina wykorzystywana w medycynie chińskiej. Jej zadaniem jest wspierać odbudowę naturalnej bariery ochronnej skóry i redukować oznaki starzenia. Stosowałam cały zestaw i zdecydowanie mogę powiedzieć, że moja skóra odczuła nawilżenie.
Jako właścicielka cery mieszanej oraz wrażliwej i skłonnej do wyprysków skóry, ale muszę przyznać, że ten zestaw to była miłość od pierwszego użycia. Cała seria ma delikatny i przyjemny zapach, który uprzyjemnia rytuał pielęgnacji mojej skóry.

L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream

L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream – odczucia po stosowaniu

Początkowym zaskoczeniem był jedynie krem na noc, którego konsystencja jest dość niestandardowa. Zastanawiałam się jak Wam opisać, tę dość nieoczywistą konsystencję kremu. Chyba najbardziej trafne będzie stwierdzenie, że jest to krem, który jest lekki ale w dotyku przypominana mi trochę galaretkę. Natomiast, choć konsystencja jest zaskakująca, to trzeba przyznać, że nie ma problemu z jego rozprowadzaniem. Krem wchłania się naprawdę szybko i pozostawia przy tym pięknie odprężoną cerę.


Krem na dzień z tej serii jest dość lekki i przy nałożeniu niewielkiej ilości, nie obciąża mojej mieszanej cery, a jednocześnie daje poczucie nawilżenia. Natomiast nie przesadzałabym z nakładaną ilością. Przy cerach tłustych, bądź mieszanych niewielki nadmiar kremu, spowoduje że nasz makijaż nie będzie zbyt trwały, a cera może się mocno wyświecać.


Muszę przyznać, że moim ulubieńcem jest krem pod oczy o lekko różowym zabarwieniu. Jego konsystencja odpowiednio nawilża skórę pod moimi oczami, ale też nie wpływa negatywnie na utrzymywanie się makijażu przez cały dzień.


Dajcie znać jak przeciwdziałacie oznakom starzenia. Macie jakieś sprawdzone kosmetyki, a także sposoby na to by opóźnić procesy starzenia?

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska
error: Content is protected !!