Pies prezentem pod choinkę

Pies prezentem pod choinkę? Mój blog, moje zasady, więc zaczynamy.
Dzisiaj nie będzie kosmetycznych tematów. Dzisiaj będzie życie.

Zaczyna się czas przedświąteczny i jako, że jestem mamą to muszę przyznać, że sezon na Mikołaja rozpoczął się już jakiś tydzień temu. Jak to działa, chyba nie muszę specjalnie tłumaczyć. W telegraficznym skrócie: moi chłopcy rysują obrazki z wymarzonymi prezentami do Mikołaja, a ja straszę ich tym, że Mikołaj wszystko widzi i przychodzi tylko do grzecznych dzieci.

Czy to dobry pomysł?

Dobra czyli wstęp mamy już załatwiony, czas przejść do sedna sprawy, bo ten rok pod wieloma względami jest dość wyjątkowy. Tym razem moi chłopcy mają dość mocno sprecyzowane potrzeby prezentowe i bynajmniej nie są to nowe klocki, autka, czy inne takie. W tym roku jest tylko jeden wymarzony i upragniony prezent, a mianowicie PIES.

Nie pytajcie skąd ten pomysł, bynajmniej nie ode mnie. Nie zmienia to faktu, że mały kłopot z tym jest… Z jednej strony jako kochający rodzic, bardzo bym chciała by moi chłopcy mieli wymarzone święta w tym roku. Już sobie wyobrażam jak w świąteczny poranek do salonu wbiega szczeniak z kokardką na szyi, a moi chłopcy (ja zresztą też) płaczemy ze szczęścia…
No ale jest też druga strona medalu, ta mniej bajkowa. Pies to ogromna odpowiedzialność i bardzo duży obowiązek. Trzeba o tym pamiętać, bo w wirze świątecznego szaleństwa mogą nas trochę za bardzo ponieść emocje. Z psem trzeba wychodzić kilka razy dziennie, a wyjazdy na wakacje są jeszcze bardziej skomplikowane. Dodam że jesteśmy sporą, bo pięcioosobową rodziną i pojawia się problem gdzie zmieścić psa… Ok. w dzisiejszych czasach istnieją hotele dla psów, ale to dodatkowy koszt wakacyjnej podróży i warto o tym pamiętać. Poza tym pies też choruje i potrzebuje leków, poza tym trzeba go szczepić, odrobaczać i zadbać o właściwe posiłki.

Podsumowując pies kosztuje i to całkiem sporo, ale wiem też, że trudno przeliczać miłość na pieniądze. Sama miałam w swoim życiu dwa psy. Jedne były z hodowli, śliczny Cocker Spaniel, a drugi to typowy mieszaniec ze schroniska. Oba psy bardzo kochałam i oba miały swoje za uszami, ale wiem też, że fajnie jest dorastać ze zwierzakiem w domu, bo to przede wszystkim wierny przyjaciel i kolejny członek rodziny.

Rozsądne rodzicielstwo

Pewnie się zastanawiacie czy spełnię marzenie moich chłopców. Tak, spełnię, ale chyba jeszcze nie teraz. Chcę się do tego przygotować i przygotować chłopców do nowego członka rodziny. Czy to znaczy, że święta w tym roku nie będą udane? Nie, na pewno uda mi się czymś zaskoczyć chłopców i otrzymane prezenty wywołają uśmiech na ich twarzach.
Poza tym ważna dla mnie sprawa. Jako matka chcę dla moich chłopców jak najlepiej, ale wiem też, że to na mnie spoczywa obowiązek przystosowania ich do życia. A w życiu nie zawsze dostajemy to czego chcemy i to ważna lekcja, którą moi synowie też muszą zaliczyć.

W moim odczuciu dobry rodzic to mądry rodzic, który zna granice i potrafi je wpoić swoim dzieciom. Choć nie jestem idealną mamą, bardzo się staram by popełniać jak najmniej błędów, a efekty moich starań, będę mogła ocenić dopiero za kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat…

PS dajcie znać czy macie w domu psa i jak to wpływa na wszystkich domowników. Jestem ciekawa jak to jest z Waszej perspektywy i ile z Was zdecydowało się na psa ze schroniska.

 

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

error: Content is protected !!