Czy warto szczepić się na covid?

Pewnie wiele osób zastanawia się, czy warto szczepić się na covid? A co z dziećmi? Szczepić je czy nie? Ostatnio zadałam sobie pytanie, dlaczego w ogóle się zastanawiamy nad sensem tych szczepień. Wniosek okazał się być nad wyraz prosty, a zarazem smutny. Bo nie mamy zaufania do naszego rządu i doskonale widzimy, jak żonglują danymi. Jako matka stoję teraz przed trudną (dla mnie jako rodzica) decyzją czy zaszczepić swoje dziecko czy nie. O ile do tej pory regularnie szczepiłam swoje dzieci na poszczególne zalecane szczepionki o tyle martwi mnie obecny stan rzeczy.

Jeśli jesteś szczęściarą, która podjęła już decyzję i wie czy zaszczepi swoje dziecko, poniekąd Ci zazdroszczę. Ja nie wiem i czuję strach przed podjęciem właściwej decyzji. Oczywiście dla każdego właściwa decyzja może być inna, ale nie o tym chcę tu teraz pisać. Pamiętajmy, że każdy ma prawo do swoich przekonań i jakąkolwiek decyzję podejmie, to przede wszystkim on poniesie jej konsekwencje.

Sytuacja dotycząca szczepień na świecie

Jak pewnie wiecie jest kilka krajów, które mogą się pochwalić niemal 100% wszczepialnością swoich obywateli. 100% – czytaj, ludzi uprawnionych do szczepień, czyli takich, którzy mają odpowiedni wiek, a także nie mają przeciwwskazań do zaszczepienia się na koronę. Poniżej dane na dzień 15.12.2021 – źródło: Tutaj

Na pierwszym miejscu Gibraltar a zaraz po nim Zjednoczone Emiraty Arabskie. Myślę, że to naprawdę świetne wyniki, tylko czy to faktycznie zatrzymało rozwój choroby w tych krajach?
No niestety nie…. Nadal walczą z pandemią, nadal muszą stosować się do obostrzeń i nadal nie wrócili do życia jakie znamy sprzed pandemii. Dlaczego tak uważam? Nie, nie tylko dlatego, że docierają do mnie takie informacje, bo nie czarujmy się Internet jest zalany fakenewsami. News poniżej, to akurat nie jest fakenews, a przynajmniej nie do końca.

Źródło – Tutaj

Nikt oczywiście świąt nie odwołuje, ale jednocześnie w związku ze wzrostem zakażeń, pomimo tego, że populacja już przyjmuje nawet 3 dawkę szczepionki, obecny stan jest niepokojący. Rząd Gibraltaru wzywa swoich mieszkańców do ograniczenia kontaktów do póki trwają szczepienia trzecią dawką. Jednocześnie ostrzegając, przed ryzykiem zakażenia związanym ze spotkaniami w zamkniętych pomieszczeniach i zaostrzają przepisy antycovidowe.

Co myślisz czytając takie informacje? Warto się szczepić czy nie?

Czy warto szczepić się na covid?

Nie czuję się autorytetem, który ma wystarczającą wiedzę do jednoznacznego stwierdzenia czy szczepić się na covid, albo nie. Nie powiem Ci co masz zrobić, ale podzielę się wnioskami i spostrzeżeniami do jakich doszłam szperając w sieci. Być może potwierdzi to Twoje przekonania, albo przeważy szalę na którąś ze stron.

Skoro już o Gibraltarze mowa, to na jago przykładzie sprawdziłam sobie jak wygląda umieralność, po wyszczepieniu obywateli tego kraju. Wiemy już, że pandemia nie zatrzymała się w tych krajach, ale czy ma jakieś inne pozytywne skutki? Spójrzmy na ilość zgonów. Przed wszczepieniem społeczeństwa było ich kila, teraz umieralność na koronawirusa jest na poziomie zero.

Czy to faktycznie spory sukces szczepionek na covid? Możliwe że tak, ale opinie pozostawiam Wam. By zweryfikować „sukces szczepień” w maleńkim Gibraltarze, postanowiłam też sprawdzić jak sytuacja wygląda w znaczenie większym kraju jakim są Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Na ten moment, tj. na 15.12.2021 roku, nowych, zarejestrowanych przypadków mamy 148, podczas gdy na początku roku było ich blisko 4 tyś.

Następnie wygooglowałam dane dotyczące zgonów związanych z covid. Pierwsza rzecz jaka mi się nasunęła, to to, że w okolicach lutego 2021 roku była największa liczba zgonów, natomiast co zaskakujące i tak były to w zasadzie pojedyncze przypadki. Suma summarum z wykresu wynika, że pomimo iż koronawirus mutował, to i tak na przestrzeni miesięcy, widać wyraźny spadek zgonów.

Sytuacja w Polsce

Na początek trochę danych, bo pewne rzeczy jednak najlepiej widać na cyferkach. Nie da się ukryć, że liczba nowych przypadków rośnie w tempie lawinowym. W szczytowych miesiącach mamy po ok. 25 tysięcy nowych przypadków i kilkaset zgonów dziennie.

Wiem że to tylko suche fakty, a ludzie, to nie cyferki, ale trudno zrozumieć co dzieje się teraz na świecie, a dzieje się przecież sporo. Te liczby to nie tylko cyferki, ale ludzkie dramaty, które każdego dnia dotykają setki osób.

Gdy widzisz, że z powodu wirusa każdego dnia umiera kilkaset osób, to faktycznie sytuacja wygląda dramatycznie. Jednak przyglądając się tym danym dokładniej widać, że wyłącznie z powodu covid w dniu 15.12.2021 zmarły, dokładniej mówiąc, 177 osoby a nie 592. Z oficjalnych danych wynika że 415 osoby miały choroby współistniejące.

Warto mieć tego świadomość, bo kto choruje na jakiekolwiek inne choroby poza covidem, wie doskonale, że w dzisiejszych czasach trudno się leczyć. To trochę tak jakby świat się zatrzymał i w obecnej rzeczywistości chorujemy tylko na jedną chorobę, którą jest covid. Właśnie dlatego przyglądając się tym danym, mam duży dystans do zagrożenia wynikającego z powodu samego koronowairusa. Myślę że sytuacja jest bardziej skomplikowana. Covid przyczynia się do dużej śmiertelności, również, a może przede wszystkim dlatego, że trudno się leczyć na pozostałe przypadłości.

Skoro już tak się wczytujemy w te wszystkie statystyki, dorzucam tu jeszcze dane na temat ilości osób zaszczepionych na dzień 15.12.2021. Choć oczywiście wszyscy doskonale wiemy, bo swego czasu było o tym głośno, że szara strefa ma się świetnie i osób z lewymi paszportami covidowymi też w tych statystykach nie brakuje, warto chociaż orientacyjnie wiedzieć jaka jest sytuacja.

Wnioski

W sumie można spekulować czy spadek zgonów wynika z tego, że społeczeństwo jest zaszczepione, a może to kwestia wirusa, który być może stał się mniej śmiertelny dla większej części ludzkości. Na podstawie danych i statystyk każdy ma prawo wysnuć inne wnioski. Jedyne czego jestem pewna, to to, że bez względu na to jaką podejmiesz decyzję, nie jesteś ani lepszym, ani gorszym człowiekiem. Próba podziału społeczeństwa na szczepionkowców i antyszczepionkowców niestety nabiera na sile, a ja mam wniosek taki, że wszyscy chcemy żyć. Każdy z nas podejmując decyzję, chce dla siebie i swoich najbliższych jak najlepiej. Pamiętajcie o tym i nie oceniajcie. To, że ktoś chce się szczepić na covid albo nie, nie znaczy, że chce być tykającą bombą, albo zombie, tylko zwyczajnie chce żyć.

To co jaka decyzja? szczepimy się czy nie?

 

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

 

 

Koronawirus – jak naprawdę wygląda przebieg choroby

Koronawirus mnie zaskoczył. Wszystko zaczęło się dość niewinnie. Byłam przekonana, że dopadło mnie zwykłe przeziębienie. Do głowy mi nie przyszło, że złapałam koronawirusa, dlatego że prawie nigdzie nie wychodzę. Ze znajomymi widuję się bardzo rzadko, a w ostatnim czasie w ogóle. Pamiętam o myciu rąk. Maseczki wymieniam codziennie, a na zakupach pojawiam się sporadycznie, bo to mój mąż zajmuje się tym od kilku miesięcy.

Co mogło pójść nie tak?

Szczerze? To mam tylko jedno przypuszczenie. W ubiegłym tygodniu, mój najmłodszy syn (pierwszoklasista) został skierowany na pracę zdalną, ponieważ jego nauczycielka miała pozytywny wynik na koronawirusa. Teoretycznie nie byliśmy skierowani na kwarantannę, a drugi syn (drugoklasista) miał normalnie uczestniczyć w zajęciach. Taka była wtedy decyzja sanepidu i taką decyzję przekazała nam szkoła.

Sanepid stwierdził, że prędzej czy później i tak wszyscy zachorujemy, ale nie ma co panikować. Koronawirus nie jest taki straszny, a 90% społeczeństwa przechodzi to bezobjawowo.

Cóż chyba każdy słyszał słowach wypowiedzianych przez premiera Mateusza Morawieckiego “kto umrze, to umrze i trudno”. Cóż, mnie również zmroziły. Choć nie ukrywam, że staram się weryfikować informacje pojawiające się w sieci, dlatego ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że słowa zostały wyjęte z kontekstu. Tak więc to nie do końca jest tak, że kto umrze to umrze i trudno. Miejcie to na uwadze. Nie dajcie sobą manipulować. Weryfikujcie newsy z sieci i telewizji, by wyrobić sobie swoje własne zdanie.

Czy można tego było uniknąć? A może inne decyzje sanepidu, rządu, szkoły mogły mnie i wiele innych osób, uchronić przed zachorowaniem?

Czy pozytywny wynik to wyrok?

I tak i nie. Na pewno wyrok na siedzenie w domu, przez jakiś czas. Piszę przez jakiś czas, bo wiem, że wiele zależy od tego pod jaki sanepid podlegasz. Czasem to może być tylko 10 dni, a czasem kilka długich tygodni…

Warto się do tego przygotować trochę wcześniej. Zapasy podstawowych produktów żywieniowych, z których śmieje się część internetu, to naprawdę nie jest taki zły pomysł.

Zastanów się… Z dnia na dzień dowiadujesz się że masz koronawirusa. Zostajesz zamknięta w domu razem ze swoją najbliższa rodziną, a w lodówce pustki… Spędzicie w zamknięciu co najmniej 10 dni i o ile prawdopodobnie straciłaś smak i węch, to jednak jeść trzeba. W naszym wypadku tak się złożyło, że byliśmy dobrze zaopatrzeni więc z głosu nie poumieraliśmy. Do tego mamy fajnych sąsiadów, którzy codziennie dostarczali nam świeże pieczywo. Tak więc naprawdę byliśmy w komfortowej sytuacji.

Co było najtrudniejsze w walce z koronawirusem?

Zdecydowanie najtrudniejsza jest niewiedza. Dostaliśmy pozytywny wynik i informację, że lekarstwa nie ma. To chyba było właśnie najtrudniejsze, tzn. świadomość, że nic nie może nam pomóc. Oczywiście warto brać witaminę D i C, ewentualnie aspirynę, ale nie licz, że to postawi Cię od razu na nogi. Realia są takie, że jeśli w danym momencie masz słabszy organizm, to możesz przejść to gorzej. Chyba każdy z nas, najbardziej boi się właśnie tej opcji. Ostatnia rzecz o jakiej marzymy, to wylądować w szpitalu pod respiratorem.

Kolejnym problemem jest brak kontaktu z lekarzem. No nie czarujmy się, ale kontakt telefoniczni nie zawsze pozwala przeprowadzić właściwy wywiad z pacjentem. Poza tym musisz jeszcze mieć szczęcie, by się do lekarza dodzwonić. W obecnej sytuacji niestety nawet to graniczy z cudem.

Koronawirus i jego objawy

Niestety nie ma zasady, a objawy zbliżone do tych, które towarzyszą nam przy przeziębieniu, nie ułatwiają diagnozy. Osobiście przez kilka dni czułam się po prostu bardzo słaba. Do tego towarzyszył mi stan podgorączkowy, czyli temperatura około 37-37,1 stopni C. Po kilku dniach pojawił się silny ból gałek ocznych i to by było na tyle… No sama przyznaj, że nic szczególnego i właściwie nic strasznego…

Po około 5 dniach doszedł jeszcze jeden objaw, który spowodował, że zapaliła mi się czerwona lampka. A mianowicie straciłam węch i smak był bardzo przytłumiony. To właśnie ten objaw spowodował, że zadzwoniłam do lekarza. Wykonany test potwierdził koronawirusa.

W ramach rozwoju choroby doszły jeszcze inne objawy:
– brak apetytu,
– brak koncentracji,
– otępienie,
– kołatanie serca i zawroty głowy.

Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej o koronawirusie to możesz zajrzeć na stronę rządową Gov.pl. Tam znajdziesz wszelkie informacje o objawach, postępowaniu w przypadku podejrzenia choroby i aktualnych ograniczeniach. Szukaj informacji w sprawdzonych źródłach, a jeśli znasz jeszcze jakieś rzetelne strony godne polecania dodaj link w komentarzu.

Podsumowując

Koronawirus do przyjemnych nie należy. Objawy choć z pozoru nie są straszne, to wiedz, że koronawirus może uszkodzić Twoje płuca i serce. Nie bagatelizuj też tego, że możesz zarazić swoich bliskich i narazić na duży uszczerbek na zdrowiu, a nawet śmierć. To zdecydowanie nie są żarty i warto o tym pamiętać. Choć zachorowałam półtora miesiąca temu, nadal nie odzyskałam pełnej sprawności. Wciąż bardzo szybko się męczę, a zapachy odczuwam w dość ograniczony sposób. Problemy z koncentracją nadal mi towarzyszą, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że w tym wszystkim i tak miałam ogromne szczęście.

W idealnym świecie, po przejściu koronawirusa miałabym wykonane badania, by sprawdzić jaki wpływ miała choroba na mój organizm. Niestety realia są takie, że jeśli nie pracujesz w służbie zdrowia, to masz raczej nikłe szanse by sprawdzić czy wszystko jest w porządku.

Dbaj o siebie, bo nigdy nie wiesz jak koronawirusa przejdziesz ty i Twoi bliscy…

Jeśli masz ochotę to zapraszam również na film na YouTube.

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

error: Content is protected !!